Dzierżon – badacz pszczół społecznych i… społeczny działacz

Kiedy powstawała lista tematów do opisania w zbiorze „Przyroda niepodległa”, wiedziałam, że Dzierżonia nie może na niej zabraknąć. Ten polski ksiądz, pszczelarz, stał się znany na całym świecie przede wszystkim dzięki odkryciu dzieworództwa pszczół. Dość popularny jest pogląd, że owo odkrycie było powodem konfliktu z Kościołem i ekskomuniki nałożonej na księdza, który ośmielił się twierdzić, że nie tylko Jezus mógł narodzić się bez udziału ojca, ale dotyczy to również tak pospolitych stworzeń jak trutnie pszczoły miodnej. Przystępując do pisania tego tekstu, wiedziałam, że podłoże ekskomuniki było nieco bardziej złożone. Nie spodziewałam się jednak, że z książek biograficznych, do których sięgnęłam, wyłoni się obraz rodem niczym z powieści sensacyjnej, przedstawiający Dzierżona jako świetnego naukowca, popularyzatora nauki i ochrony przyrody, a jednocześnie niepokornego działacza społecznego, nie wahającego się zadrzeć z władzami w obronie wyznawanych przez siebie wartości.
Dzierżoń przyszedł na świat w chłopskiej rodzinie, na Śląsku, będącym wtedy pod panowaniem pruskim. Ze względu na pochodzenie, jedyną możliwością zdobycia wykształcenia były dla niego studia teologiczne, z czego skorzystał. Po święceniach dość szybko dostał probostwo we wsi Karłowice, gdzie mieszkał niemalże do swojej śmierci. To tutaj prowadził pasiekę, której zawdzięczał swoje odkrycia w dziedzinie pszczelarstwa.
Opowiadając o Dzierżoniu, nie sposób nie zacząć właśnie od pszczół. Odkrycie dzieworództwa samców zapewniło Dzierżoniowi największe uznanie, z doktoratem honoris causa od Uniwersytetu w Monachium włącznie. Obecnie wiemy, że u pszczoły miodnej determinacja płci jest haplodiploidalna. Oznacza to, że o płci osobnika, który wylęgnie się z jaja, decyduje to, czy zostanie ono zapłodnione. Z jaja zapłodnionego wylęgnie się samica (która, zależnie od tego, jak będzie karmiona jako larwa, rozwinie się w królową bądź robotnicę). Jajo niezapłodnione, inaczej niż na przykład u człowieka czy innych ssaków, nie zamrze, ale rozwinie się w samca (trutnia). Podobno impuls do tego odkrycia dała Dzierżoniowi obserwacja pewnej pszczelej królowej, która, z powodu uszkodzonych skrzydeł, nie mogła wylecieć na swój lot godowy, w czasie którego dochodzi do kopulacji z trutniami. Królowa ta nie mogła zatem składać zapłodnionych jaj, a mimo to doczekała się potomstwa, ale wyłącznie męskiego. Przez kolejne lata Dzierżoń starał się eksperymentalnie potwierdzić swoje przypuszczenia, aż w 1845 roku, w niemieckojęzycznym branżowym piśmie „Eichstädter Bienenzeitung”, ogłosił światu swoje odkrycie. Początkowo spotkało się ono z oporem i niedowierzaniem, i nie mówię tu o władzach kościelnych, ale… o samych naukowcach. Nie mógł się pogodzić z nim na przykład niejaki von Berepsch, twórca konkurencyjnej hipotezy mówiącej, że w rodzinie pszczelej funkcjonują dwie królowe: jedna produkująca trutnie, druga – robotnice. Oczywiście dziś wiemy, że to Dzierżoń miał rację, co więcej, haplodiploidalna determinacja płci nie jest domeną wyłącznie pszczoły miodnej, ale wszystkich gatunków pszczół (których tylko w naszym kraju zaobserwowano ponad 450!), os i innych błonkówek.

Pszczoła miodna – gatunek, któremu Jan Dzierżoń poświęcił całą swoją karierę naukową. Fot. Jonathan Wilkins/Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
Jak w takim razie wyglądały stosunki Dzierżonia z Kościołem? Czytając w jego biografiach o konflikcie, którego kulminacyjnym punktem była nałożona w 1873 r. ekskomunika, łatwo można zorientować się, że wyjaśnienie go kontrowersyjnością Dzierżoniowego odkrycia byłoby o wiele za dużym uproszczeniem. Bezpośrednią przyczyną ekskomuniki było sprzeciwianie się przez Dzierżonia dogmatowi o nieomylności papieża, ustanowionym na I Soborze Watykańskim. Swój sprzeciw wyraził w opublikowanym w gazecie liście otwartym. Nie był zresztą jedynym duchownym, który protestował przeciwko temu dogmatowi w tamtym czasie. W biografiach Dzierżonia można jednak przeczytać, że już wcześniej władze kościelne uważnie mu się przyglądały, ze względu na zaniedbywanie obowiązków duszpasterskich. Historie o tym, że Dzierżoń „świata nie widział poza pasieką” i z powodu pracy z pszczołami wielokrotnie spóźniał się na msze, które miał odprawiać, wydawały mi się dość wiarygodne, biorąc pod uwagę wielkość zasług księdza na polu pszczelarstwa – badania naukowe, udoskonalanie metod hodowli, pisanie artykułów zapewne zajmowało mnóstwo czasu – do momentu, kiedy w jednej z biografii trafiłam na zupełnie inną wersję wydarzeń. Antoni Gładysz dotarł do dokumentów z Archiwum Arcybiskupiego we Wrocławiu, z których miało wynikać, że Dzierżoń w rzeczywistości nie tylko interesował się sprawami swoich parafian (przypomnijmy, chłopów żyjących we wsi znajdującej się pod pruskimi rządami), ale również wspierał ich w kiełkujących wówczas buntach przeciwko zaborczym władzom. Przemawiał na ich zebraniach, i to zapewne nie tylko ucząc ich prowadzenia pasieki. Oskarżano go o namawianie do niepłacenia podatków, mającego być formą protestu przeciw władzom. To nie podobało się jego zwierzchnikom. W 1866 r. (czyli jeszcze przed ekskomuniką) władze kościelne prowadziły przeciw Dzierżoniowi procesy o lichwę i zaniedbywanie obowiązków duszpasterskich. Został uznany winnym jedynie drugiego zarzutu, pierwszy upadł wobec zeznań przesłuchiwanych chłopów. To może dać wyobrażenie, jak bardzo cenili Dzierżonia parafianie, że wybronili go z fałszywych zarzutów. Czy za zaniedbywanie obowiązków skazany został słusznie? Cóż, pozostawię pole do domysłów czytelnikowi. W ostatnich latach życia z Dzierżoniem spotykał się ksiądz Scholtysek, który miał podjąć próbę przyciągnięcia ekskomunikowanego księdza z powrotem na łono Kościoła katolickiego. To on przekazywał biografom Dzierżonia jego zafałszowany obraz, co – według Gładysza – znalazło odbicie w części książek, a także w powszechnym wyobrażeniu na temat księdza pszczelarza, także dzisiaj. Można powiedzieć, że przeciwnicy Dzierżonia wykonali dobrą robotę, skoro udało im się rozpowszechnić tak długo żyjącą plotkę.
Dzierżoń padł również „ofiarą” zakusów na swoją tożsamość narodową. Jako swojego rodaka traktowali go nie tylko Polacy, ale i Niemcy. Swoją najważniejszą pracę o dzieworództwie pszczół Dzierżoń opublikował po niemiecku, w czasopiśmie „Eichstädter Bienenzeitung”, pisał również podręczniki na temat pszczelarstwa w tym języku. Warto jednak pamiętać, że pod panowaniem pruskim publikowanie branżowych artykułów po niemiecku nie było niczym nadzwyczajnym, a gazeta „Eichstädter Bienenzeitung” była po prostu specjalistycznym czasopismem, więc pisanie do niej można traktować podobnie jak artykuły dzisiejszych naukowców w pismach anglojęzycznych. Dzierżoń nie ograniczał się bynajmniej do pisania po niemiecku do branżowych gazet. Miał na swoim koncie artykuły w „Tygodniku Polskim”, ukazującym się od 1845 r. w Pszczynie, i w „Gwiazdce Cieszyńskiej”. Tytuł jednego z nich dobrze oddaje cel przyświecający autorowi, mianowicie promowanie hodowli pszczół i doceniania przyrody: „Chodowanie pszczół. Sztuka zrobienia złota nawet z zielska”. Można powiedzieć, że Dzierżoń był wcieleniem dzisiejszego wyobrażenia o dobrym naukowcu: prowadził badania na światowym poziomie, a oprócz tego był popularyzatorem nauki w społeczeństwie i wdrażał swoje odkrycia do praktyki. Wystarczy wspomnieć o tym, że to on wymyślił pierwsze ule ramkowe, do których można było zaglądać bez jednoczesnego niszczenia pszczołom całego gniazda. Dziś pszczelarzom zapewne trudno byłoby sobie wyobrazić wygodną pracę bez możliwości łatwego otwarcia ula.
Justyna Kierat
—
Dr Justyna Kierat w maju ubiegłego roku obroniła pracę doktorską, w ramach której badała rozmnażanie i rozwój murarki ogrodowej oraz innych pszczół i os samotnych. Oprócz tego rysuje, edukuje i prowadzi bloga Pod Kreską.
Literatura
1. Mieczysław Tobiasz, „Światowej sławy pszczelarz polski ks. dr Jan Dzierżon”, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1948
2. Antoni Gładysz, „Jan Dzierżoń. Pszczelarz o światowej sławie”, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1957.
3. Ludwik Brożek, Antoni Gładysz, Stanisław Mazak, „Jan Dzierżon. Studium monograficzne.” Instytut Śląski w Opolu, 1978.