Droga wodna nie jest w żadnym stopniu proekologiczna
Wczoraj w radiu słyszałem taką oto wypowiedź prominentnego polityka (nieważne jakiego, chodzi i to co zostało powiedziane, być może nawet nieświadomie, a mianowicie: „Szanując wyrok sądu, będziemy starać się znaleźć takie rozwiązanie, aby oczywiście wykorzystywać drogę wodną, ponieważ ona jest dużo bardziej ekologiczna (red. niż inne drogi)”.
Należy się temu wyraźne sprostowanie
1. Droga wodna nie jest w żadnym stopniu proekologiczna. W ogóle, jest całkowicie przekształconą rzeką w kanał o poprzecznym przekroju trapezowym jak kanał czy rów. Jest wtedy sztucznym tworem. Dla takiej rzeki nie powinno się określać stanu ekologicznego a potencjał ekologiczny dla wód silnie przekształconych (to wymóg Ramowej Dyrektywy Wodnej)
2. Rozumiem, że w powszechnym rozumieniu proekologiczność dróg wodnych polega na tym, że mniej ciężkich samochodów transportowych będzie jeździło po drogach w związku z tym emisja gazów/spalin będzie niższa, a jakość powietrza się poprawi. Po pierwsze, DLACZEGO JAKOSĆ POWIETRZA MA BYĆ WAŻNIEJSZA OD JAKOŚCI WODY? Przecież przekształcona w kanał rzeka traci zupełnie zdolność samooczyszczania, tym samym jej jakość się gwałtownie pogarsza, nawet stan sanitarny. Przykładem idealnym jest Odra. Po drugie paliwo napędowe dla barek jest zgoła inne niż paliwo samochodów ciężarowych, nie można ich porównywać do siebie w skali 1 do 1. Po trzecie, aby to zadziałało z dróg musiałyby zniknąć samochody ciężarowe, a przecież nie znikną, nie po to buduje się kolejne drogi (rzekomo anty-ekologiczne).
3. Dla mnie jako przyrodnika najważniejszy argument. Uważam, że droga lądowa jest zdecydowanie bardziej proekologiczna niż droga wodna. Dlaczego? Każda ma swoje minusy i plusy. Jednak to w przypadku drogi wodnej dochodzi do absolutnego zniszczenia-przekształcenia ekosystemu, całego i negatywnych tego skutków na całej długości rzeki objętej drogą wodną. Znowu Odra jest idealnym przykładem. W przypadku budowy drogi lądowej, np. przez ekosystem leśny, nie dochodzi do jego zniszczenia na całej powierzchni, a do jego fragmentacji, to fakt, ale nie jest zniszczony w całości.
4. To samo dotyczy elektrowni wodnych, które działają dzięki regulacji rzeki i budowie zapór wodnych, Efekt zmian w rzece jest tak samo zły, nietypowy dla środowiska, które istniało przed przekształceniem. Nie mówiąc o zbiorniku zaporowym, który po dłuższym czasie też zaczyna emitować gazy (CO2, siarkowodór, etan, metan, itd.). Zapory blokują też migrację ryb, i nie niwelują tego negatywnego skutku żadne przepławki na tyle aby populacji ryb pomóc. Dobrym przykładem jest słynna zapora i przepławka we Włocławku, która w żaden nawet minimalny sposób, nie pozwoliła na odtworzenie populacji ryb wędrownych, których nasza, krajowa populacja albo w całości dla niektórych gatunków, albo w części właśnie przez to wyginęła. Więc to co słyszymy teraz w reklamach spółek energetycznych o czystej energii pochodzącej z elektrowni wodnych nie jest prawdą.
Nie jestem hipokrytą, jeżdżę autem, korzystam z energii, też węglowej, pewnie też wodnej, nie jestem przeciwny żegludze śródlądowej, ale nie zaklinajmy rzeczywistości, mówmy prawdę, sprzeciwiajmy się propagandzie i szukajmy rozwiązań prawdziwych, nowoczesnych, zgodnych z potrzebami środowiska, bo to też nasze potrzeby. Odra jest tutaj idealnym przykładem potrzeb naszych i środowiska właśnie.
Wpis ukazał się pierwotnie na facebooku prof. Roberta Czerniawskiego tutaj. Posty z fb nie są recenzowane, stanowią swego rodzaju archiwum informacji z ulotnego środowiska mediów społecznościowych.
Prof. dr hab. inż. Robert Czerniawski. Ekolog wód płynących, hydrobiolog. Zajmujący się głównie wpływem przekształceń zlewni i koryta rzek na występowanie organizmów wodnych. Organizator cyklicznej konferencji naukowej „Funkcjonowanie i ochrona wód płynących – PotamON”.