Próby policzenia niepoliczalnego
Zakładając, że co roku przystępuje do rozrodu od 350 do 450 wilczych par (przecież nie zawsze tyle samo; te pary nieustannie tworzą się i rozpadają), a liczba szczeniąt też nie jest zawsze taka sama, lecz ma, na przykład, rozkład Poissona ze średnią (lambdą) 4, oczekiwana liczba szczeniąt, która przychodzi na świat może wahać się znacznie w skali całej populacji (wykres).

Zmienność jest częścią naturalnych procesów (dodatkowo opis tych procesów dokłada szum wynikający z błędów obserwacyjnych – np. licząc zwierzęta część przeoczamy), przez co nasze potrzeby inwentaryzowania zasobów naturalnych pozostają w ciągłym konflikcie z charakterem tych zasobów. Zgrzyt wynikający z nieustannej próby policzenia niepoliczalnego będzie trwał (a duże środki będą marnowane), dopóki nie wykonamy pewnej intelektualnej pracy, tzn. dopóki nie przestawimy naszego sposobu myślenia o naturze – z jednej cyfry na gęstość prawdopodobieństwa, a w sferze narzędzi – z liczenia wszystkich osobników na liczenie wskaźników liczby osobników. Skutkiem myślenia o liczbach i osobnikach są akcje liczenia totalnego zwierząt, wśród których numerem jeden, jak dotąd, pozostaje ogólnopolskie liczenie dzików sprzed kilku lat – akcja droga, niemądra i skrajnie bezużyteczna.
Wpis ukazał się pierwotnie na facebooku tutaj. Posty z fb nie są recenzowane, stanowią swego rodzaju archiwum informacji z ulotnego środowiska mediów społecznościowych.
Dr hab. Michał Żmihorski. prof. IBS PAN, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk.