Dzika przyroda – co daje nam kontakt z nią, i co możemy zrobić by ten kontakt był lepszy?
W najnowszym „Raporcie o stanie ptaków świata” federacja BirdLife International [1] podkreśliła naukowo udowodniony związek zdrowia człowieka z bogactwem gatunkowym ptaków. Wbrew naukowym doniesieniom postępuje transformacja zielonych enklaw w miastach w wybetonowane przestrzenie (place, parkingi itp.), zwana „betonozą”, z którą próbujemy walczyć poprzez aktywizację społeczności lokalnych w ramach projektu „Dzikie jest dobre”. Im więcej osób zrozumie, jak ważna dla nas samych jest przyroda, tym łatwiej będzie o ochronę czy tworzenie dzikich zielonych miejsc w terenach zabudowanych.
Ostatnie dekady intensywnej ingerencji człowieka w środowisko naturalne niosą ze sobą wiele negatywnych skutków, w tym kryzys różnorodności biologicznej i ocieplenie klimatu. Utrata siedlisk przyrodniczych i coraz większe zanieczyszczenie środowiska idą w parze z postępującą izolacją człowieka od przyrody [2]. By uzmysłowić sobie ten ostatni proces, wystarczy przypomnieć sobie lektury sprzed dekad. Dawni bohaterowie książek dla najmłodszych, takich jak „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, większość swoich przygód przeżywali poza domem, niezależnie od panującej na zewnątrz aury. W przeciwieństwie do większości współczesnych dzieci (z krajów rozwiniętych gospodarczo, takich jak Polska), które rzadko (lub nawet wcale) miewają kontakt z dziką przyrodą, znają zapach siana czy mają szansę na beztroską zabawę na mrozie. Konsekwencją izolacji człowieka od natury jest wiele niekorzystnych zjawisk. Po pierwsze, co bardzo istotne w kontekście misji organizacji takich jak Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Przyrody (OTOP) i Fundacja Dzieci w Naturę, mocno zagrożona jest sama przyroda, bo ludzie, którzy jej nie doświadczają i nie czują z nią związku, nie czują też potrzeby jej ochrony – czy to rozumianej jako zachowanie dzikiej przyrody, czy też jej odtwarzania. Po drugie, czego jako społeczeństwo jesteśmy ciągle mało świadomi, przyroda dostarcza prozdrowotnych korzyści, które człowiek traci, nie mając z nią regularnego kontaktu. Między innymi z tych powodów przywrócenie człowieka przyrodzie uznaje się za jedno z ważniejszych wyzwań XXI w. [2]. Niestety w Polsce świadomości tej wydaje się nie mieć również większość włodarzy miast, miasteczek oraz wsi, a także polityków.
Długa lista korzyści
Korzyści zdrowotne, wynikające z częstego przebywania na łonie przyrody, można bardzo długo wyliczać. Kontakt z przyrodą i aktywność fizyczna w „nieurządzonym” środowisku przyrodniczym mają znaczący pozytywny wpływ na fizyczne i psychiczne zdrowie człowieka. Wykazano między innymi, że taki regularny kontakt zapobiega powstawaniu i wspomaga leczenie wielu chorób cywilizacyjnych, w tym nadciśnienia, chorób kardiologicznych, cukrzycy typu II czy depresji [3]. Coraz więcej prac naukowych wskazuje również, że relacja ze światem przyrody jest silnie powiązana z codziennym dobrym samopoczuciem [np. 4]. Pomaga bowiem w pozbyciu się zmęczenia psychicznego i daje możliwość doświadczenia głębokiej refleksji – doświadczenia zebrane podczas przebywania w świecie przyrody pozwalają zastanowić się nad własnymi myślami i uczuciami, wpływają na poczucie samoświadomości i umożliwiają rozwój emocjonalny.
Przyroda ma najprawdopodobniej również pozytywny wpływ na funkcje poznawcze mózgu. Na przykład, udowodniono, że już stosunkowo krótki, bo 50-minutowy, spacer w naturalnym otoczeniu przyczynia się do zwiększenia możliwości krótkotrwałego zapamiętywania – przechowywania i przetwarzania tymczasowych informacji (czyli zwiększa możliwości tzw. pamięci roboczej) [5]. Nie doświadczają tego osoby, które podobnie długi spacer odbyły przez miejskie ulice. Wyobraźmy sobie, jak bardzo mogłaby wzrosnąć efektywność pracy intelektualnej, gdyby każdemu, kto ją wykonuje, zalecono odbywanie takiej zielonej przechadzki raz dziennie! I o ile wzrosłoby odczuwanie szczęścia!
Najmłodsi czerpią z natury w szczególny sposób
Szczególnie mocno podkreśla się korzyści, jakie z kontaktu z przyrodą mogą odnosić dzieci [6]. Poza prozdrowotnym wpływem, którego doświadczają tak samo jak dorośli (wzmacnianie odporności, zdrowa dawka ruchu, przebywanie w otoczeniu, które pozytywnie stymuluje mózg do relaksu), dla dzieci ogromną wartością jest zabawa w przyrodzie. Nie do przecenienia jest zwłaszcza swobodna zabawa, czyli aktywności, które najmłodsi podejmują z własnej woli, w znakomitej większości bez przewodnictwa oraz ingerencji dorosłych.
Nasze doświadczenia z prowadzonych dla dzieci zajęć pokazują, że taka nieskrępowana, swobodna zabawa w przyrodzie uczy współpracy z innymi, ale także podejmowania decyzji. Rozbudza kreatywność i inspiruje do eksperymentowania – widzimy to wielokrotnie podczas krótkich wyjść z dziećmi z przedszkoli i szkół, jak i na leśnych półkoloniach w wakacje, kiedy liście, nasiona, owoce, kamienie, patyki itp., stają się w zabawie wyimaginowanymi przedmiotami pełniącymi różnorodne funkcje. Możliwości transformacji ich zastosowania są nieograniczone – płynie z nich ogromne bogactwo, pociągając za sobą jeszcze więcej kreatywności. Swoboda, brak pośpiechu i różnorodność przyrody dają przestrzeń do wielokrotnego podejmowania prób, które ćwiczą cierpliwość i wytrwałość w dążeniu do sukcesu.

Przyjrzyjmy się, wydawać by się mogło, prostemu, nic niewnoszącemu przejściu po kłodzie spoczywającej kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. Niektóre dzieci początkowo idą, a raczej raczkują, lękliwie lub z lekkim przerażeniem, niepewne, czy pokonają całą kłodę. Po kolejnych próbach okazuje się, że są w stanie iść swobodnie na nogach, balansując rozłożonymi na boki rękoma. Oprócz ogromnej satysfakcji (którą dostrzec można w oczach dziecka), poznawania własnych możliwości, oceniania ryzyka i stopniowego przełamywania barier i ograniczeń, ćwiczenie to pozwala na mniej oczywistą pracę z sensoryką, motoryką i koordynacją ciała. A to wszystko dzieje się przecież mimochodem, bez specjalnie zaplanowanych sprzętów, edukacyjnych zabawek czy gotowych scenariuszy. Takie lekcje, poprzez budowanie na własnych doświadczeniach, są najcenniejsze, bo jedyne w swoim rodzaju i dla każdego dziecka jego własne.
Naturalna przestrzeń pełna dzikich roślin i śladów pozostawionych przez zwierzęta, której dzieci mogą doświadczać podczas zajęć prowadzonych przez Fundację Dzieci w Naturę czy Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, poza oferowaniem idealnego miejsca do swobodnej zabawy, “wciąga” i bez wątpienia skłania do zadawania pytań. Takie zaciekawienie i idące za nim uważność oraz spostrzegawczość kształtują się stopniowo. Obserwacje przyrodnicze i odkrywanie przyrody angażują zazwyczaj kilka zmysłów równocześnie. W efekcie rozwija to wiarę dziecka w siebie, daje poczucie sprawczości, samodzielności, a także przynosi ogromną satysfakcję i radość. Warto też dodać, że czas spędzony w przyrodzie wraz z innymi dziećmi umożliwia rozwój kluczowych kompetencji w przyszłości. Te najważniejsze to: budowanie relacji, komunikacja i umiejętność współpracy, zdolność adaptacji do zmieniających się warunków, gotowość do zdobywania nowej wiedzy, samodzielność oraz wysoce ceniona kreatywność.

Wysycenie środowiska witaminą N
Symboliczna witamina N (od „natura”), którą w dyskursie o wpływie przyrody na człowieka spopularyzował amerykański pisarz Richard Louv [7], to wszystkie dobrodziejstwa, których możemy doświadczyć czy przyswoić w kontakcie z naturalnym środowiskiem. To od długości i regularności spotkań z przyrodą zależy, jak dużą mamy szansę na odpoczynek, poprawienie samopoczucia i wreszcie stanu zdrowia. Nie bez znaczenia jest również jakość samej przyrody, czyli wysycenie witaminą N środowiska, do którego mamy dostęp. Związek psychicznego i fizycznego zdrowia człowieka z bogactwem gatunków podkreśliła we wspominanym już raporcie („Raporcie o stanie ptaków świata”) federacja BirdLife International [1]. Dowodzi tego między innymi badanie przeprowadzone w 26 krajach Europy, które wykazało, że liczba gatunków ptaków w otoczeniu człowieka jest pozytywnie związana z zadowoleniem z życia [8]. Odpowiedzialne są za to bezpośrednie pozytywne skutki możliwości obserwowania i słuchania ptaków i/lub pośredni efekt doświadczania krajobrazów o cechach, które promują zarówno bogactwo gatunkowe ptaków, jak i dobre samopoczucie ludzi.
Z drugiej strony, im bardziej ingerujemy w środowisko naturalne, wpływając negatywnie na różnorodność biologiczną, tym większe prawdopodobieństwo, że skutki takiej ingerencji odbiją się na nas samych. To szeroki temat, a jednym z jego aspektów jest ryzyko wystąpienia pandemii, takich jak COVID-19, które wzrasta wraz ze stopniem przekształcenia środowiska. Połączenie wzrostu liczby ludności wraz ze spadkiem różnorodności biologicznej zwiększa możliwość przenoszenia patogenów ze zwierząt na ludzi. Jednocześnie zmniejsza się jakość kluczowych zasobów przyrodniczych (np. czystość wody czy powietrza), co może utrudniać powrót do zdrowia [9]. A kiedy pandemia już wybuchnie, wybawieniem w okresach przymusowej izolacji jest właśnie kontakt z przyrodą, której jednak może nie wystarczyć dla wszystkich. W 2020 r. uświadomiło to sobie naprawdę wiele osób. W tamtym czasie przepełnione miejskie parki skłoniły wiele osób do wycieczek poza miasto w poszukiwaniu enklaw przyrody. Często za cel takich wypraw obierano znajdujące się w niedużej odległości od miast rezerwaty przyrody. Szybko i w takich miejscach zrobiło się tłocznie. Nierzadko zdarzało się, że na pobliskich parkingach, zwykle pustych, szczególnie zimową porą, nie było miejsca na zaparkowanie samochodu. W roku 2020 w również w polskich parkach narodowych notowano rekordową frekwencję turystów.
O ile niedobór słońca można do pewnego stopnia zastąpić zamkniętą w kapsułce witaminą D, sposobu na suplementację witaminy N nikt jeszcze nie odkrył. Można odwiedzić siłownię, a następnie zabrać dziecko do parku wodnego i tak zapewnić sobie i jemu odpowiednią dawkę ruchu. Pomoże nam to spalić zbędne kalorie i zadbać o prawidłową postawę potomka. Inne problemy pozostaną jednak nierozwiązane. Wiadomo już bowiem, że ruch na świeżym powietrzu w otoczeniu zieleni nie jest tym samym co wysiłek fizyczny w zamkniętych pomieszczeniach. Pozytywny wpływ na nasze zdrowie tego pierwszego jest dużo większy i ma znacznie szerszy zakres. Kontakt z przyrodą może bowiem wpływać pozytywnie na całe spektrum procesów w naszym organizmie – zdrowie fizjologiczne i psychiczne, emocje i doświadczenia duchowe – czego nie da się zastąpić alternatywnymi środkami [4]. Co więcej, nie chodzi o to, by był to jakiś wyjątkowo intensywny wysiłek – samo niespieszne spacerowanie przynosi efekty. Ci, którzy intuicyjnie (lub bardziej świadomie) zdają sobie z tego sprawę, starają się jak najwięcej czasu spędzać na łonie natury. Co jednak w sytuacji, gdy dzikich terenów w najbliższej okolicy mamy niedostatek?
Projekt „Dzikie jest dobre” wbrew „betonozie”
Utrzymanie „zdrowych”, funkcjonujących ekosystemów jest kluczowe zarówno dla naszego zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. W regionach świata, w których większość ludzi żyje w miastach, to właśnie w gęsto zabudowanych terenach dostęp do przyrody jest kluczowy. I warto spojrzeć również na ekonomiczną stronę zjawiska – choć dostęp do przyrody wiąże się z pewnymi kosztami (władze miasta muszą przeznaczyć na enklawy zieleni przestrzeń, której nie mogą sprzedać/zabudować), przynosi jednocześnie zyski, bo ludzie, którzy z niego korzystają są zdrowsi i rzadziej odwiedzają przychodnie zdrowia i szpitale. Niemniej wbrew dobrostanowi mieszkańców, logice i naukowym doniesieniom, postępuje betonowanie przestrzeni – w wielu miejscowościach zielone otwarte obszary, nierzadko bogate w drzewa, zastępuje się wybetonowanymi placami czy parkingami, rzekomo dla dobra i wygody mieszkańców. Jak pisze w swojej książce „Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta” aktywista Jan Mencwel [10], „[…] z betonozą jest jak z mityczną Hydrą: odetniesz jeden łeb, a na jego miejsce wyrastają trzy nowe. Zatrzymasz wycinkę drzew na rynku, to zaczną ciąć w parku. Nie tną w parku, to przy alei”. To dość zatrważający obraz rzeczywistości, którego niejedna osoba doświadczyła bądź właśnie doświadcza w swoim mieście. Dlatego tak ważni są aktywiści i świadome społeczności lokalne, które w sytuacjach, kiedy przyroda, a tym samym dobrobyt i dobre samopoczucie ludzi, są zagrożone, zareagują w odpowiedni sposób. Jan Mencwel [10] przytacza na to sporo przykładów. Jednym z ważniejszych wniosków, jakie wysnuwa, jest ten, że przyroda ginie w ciszy. I dalej pisze: „W tych polskich miastach, gdzie mieszkańcy odważyli się stanąć w obronie drzew na rynku, alej miejskich, parków czy innych terenów zielonych, okazywało się najczęściej, że jednak da się nie wycinać drzew, parku można nie »rewitalizować«, a trawniki nie muszą być przycinane do ostatniego wystającego ponad powierzchnię gruntu źdźbła”.
Jak bardzo potrzebna jest terenowa edukacja przyrodnicza?
W ramach realizacji projektu „Dzikie jest dobre” postanowiłyśmy przekonać się, w jaki sposób postrzegane są wartości przyrodnicze wśród beneficjentów naszych spacerów. Chciałyśmy też sprawdzić, jaki jest poziom wiedzy na temat przyrody oraz czy na jego zmianę mogą wpłynąć spacery przyrodnicze. W tym celu przeprowadziłyśmy pilotażowe badania ankietowe wśród dorosłych mieszkańców dużego miasta (Kraków), miejscowości należącej do aglomeracji krakowskiej (Węgrzce, gmina Zielonki) oraz wsi znacznie oddalonej od aglomeracji miejskiej (Wieprzec k. Makowa Podhalańskiego) [11]. Niezależnie od miejsca zamieszkania, respondenci niewiele wiedzieli o usługach ekosystemowych, czyli korzyści, jakie człowiek czerpie z obecności przyrody. Spacery przyrodnicze prowadzone przez przyrodników i biologów wpłynęły na wzrost wiedzy uczestników w tym zakresie o 40%. Niestety, ludzie – niezależnie od miejsca życia – nie potrafili nazwać gatunków inwazyjnych, ale chętnie widzieliby w swojej okolicy właśnie takie, jak choćby: nawłoć kanadyjską, niecierpek gruczołowaty, szop pracz. Spacery zwiększyły świadomość odnośnie gatunków inwazyjnych, ale tylko w przypadku bezpośredniej osobistej obserwacji gatunku w terenie. Ankietowani okazali się otwarci na zmianę swojej opinii w sytuacji, gdy zobaczyli gatunek inwazyjny na własne oczy, a jednocześnie otrzymali szereg konkretnych informacji dotyczących biologii gatunku i mogli obserwować jego negatywny wpływ na bioróżnorodność (Ryc. 1). Temat okazał się interesujący, o czym świadczy fakt, że uczestnicy spacerów zadawali wiele pytań i zrobili własnoręcznie bukiety z inwazyjnych nawłoci, co dodatkowo mogło wywołać reakcję emocjonalną i utrwalić uzyskane informacje. W przypadku innych, niespotkanych na spacerach gatunków, wiedza – pomimo przekazania wielu merytorycznych argumentów – nie utrwaliła się.

Ryc. 1. Wzrost świadomości przyrodniczej odnośnie obecności inwazyjnych gatunków nawłoci. Porównano odpowiedzi na pytanie „Czy chciałbyś, by ten gatunek był obecny w Twoim otoczeniu?” przed i po spacerze edukacyjnym u 20 respondentów. Odpowiedzi w pięciostopniowej skali (1 – Zdecydowanie nie / 2 – Raczej nie / 3 – Trudno powiedzieć / 4 – Raczej tak / 5 – Zdecydowanie tak) w oparciu o plansze z kolorowymi zdjęciami prezentującymi poszczególne gatunki. Pokazano wartości mediany wraz z percentylami (25 i 75, ramki) oraz całkowitym zakresem wartości (wąsy).
W przypadku subiektywnych preferencji wyboru miejsc odpoczynku, mieszkańcy wsi oddalonej od aglomeracji miejskiej deklarowali większą chęć spędzania czasu w parku, co może się wiązać z mniejszą dostępnością tego typu terenów na obszarach wiejskich. Wykazałyśmy też pewne różnice dotyczące wrażeń estetycznych i lęków, jakie może wzbudzać przyroda. Mieszkańcy dużego miasta i miejscowości położonej w obrębie aglomeracji miejskiej wyżej oceniali wartości estetyczne oraz deklarowali mniejsze lęki wobec gadów i pająków, w porównaniu z mieszkańcami terenów wiejskich. Może się to wiązać z faktem, że paradoksalnie przez bliższy, rzeczywisty kontakt z przyrodą mieszkańcy wsi są narażeni na potencjalne „niedogodności” (np. częstsze wchodzenie gadów i bezkręgowców do budynków i na teren posesji), lęki (większe prawdopodobieństwo potencjalnego spotkania i ugryzienia przez żmiję) oraz brak wiedzy (demonstrowany na planszy zaskroniec zwyczajny jest niegroźny, a ilustrowane w ankiecie pająki kwietniki polują na kwiatach na różne muchówki i błonkówki, i tym samym z punktu widzenia człowieka również są całkowicie niegroźne). Wyniki są zbieżne z innymi badaniami, które wykazały, że niezależnie od tego, jak duży entuzjazm odnośnie różnorodności gatunkowej i jej ochrony społeczeństwo deklaruje, ludzie boją się dzikiej przyrody w swoim bezpośrednim sąsiedztwie [12].
Wyniki tej pilotażowej ankiety są niepokojące zwłaszcza w kontekście faktu, że na spacery przychodzili ludzie zainteresowani przyrodą i spędzaniem wolnego czasu na łonie natury. Wskazują też na ogromne potrzeby edukacyjne, niezależnie od stopnia urbanizacji. Co ważne, spacery przyrodnicze prowadzone przez specjalistów mogą być atrakcyjną i skuteczną formą edukacji.

Choć nauka udowadnia, a ludzie intuicyjnie czują, że przyroda ma na nich pozytywny wpływ, sytuacje opisane w książce Jana Mencwla [10] i nasze badania dowodzą, że ciągle jest dużo do zrobienia. Dlatego poprzez projekty, w które się angażujemy, zachęcamy społeczności lokalne do obcowania z przyrodą i działań na jej rzecz. Nie brakuje chętnych na organizowane przez nas wycieczki i warsztaty przyrodnicze (w terenach pełnych przyrody i dzikości). Pokazujemy również, jakie sytuacje stanowią zagrożenie dla przyrody i wymagają interwencji (np. poprzez poradnik „Działaj na rzecz przyrody!” ). Uczymy również, jakie działania warto podjąć, by przyroda w naszym otoczeniu miała się lepiej. Z lokalnymi społecznościami tworzymy dzikie zakątki, które pokazują, jak możemy chronić, kształtować i mądrze udostępniać przyrodę na terenach zabudowanych, dla dobra jej samej i naszych korzyści.
Artykuł powstał w ramach projektu „Dzikie jest dobre” realizowanego w latach 2021-2023 przez Fundację Dzieci w Naturę (lidera) oraz Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (partnera) z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.
Podobny artykuł opublikowany został w kwartalniku Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków “Ptaki” (2022/4).

Aleksandra Pępkowska-Król – przyrodniczka, miłośniczka łąk i motyli oraz wyznawczyni idei potrzeby obcowania dzieci (i ludzi w ogóle) z przyrodą, koordynatorka ds. rolnictwa w Ogólnopolskim Towarzystwie Ochrony Przyrody.
Anna Warzyńska – edukatorka przyrody i przewodniczka beskidzka, członkini Zarządu Fundacji Dzieci w Naturę.
Dara Martyniuk – studentka III roku biologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Joanna Kajzer-Bonk – przyrodniczka i biolożka, pracuje na Wydziale Biologii UJ, specjalizuje się w ekologii motyli modraszków. Członkini Rady Klimatycznej UJ, współpracuje z krakowskimi organizacjami pozarządowymi, prowadzi edukację przyrodniczą.
Recenzja: redakcja Nauki dla Przyrody.
Literatura
[1] BirdLife International 2022. State of the World’s Birds 2022. Insights and solutions for the biodiversity crisis. Dostęp on-line: https://otop.org.pl/wp-content/uploads/2022/09/BirdLife_SOWB-Report-2022_ENGLISH_Reduced-size.pdf.
[2] Zylstra M.J. i in. 2014. Connectedness as a Core Conservation Concern: An Interdisciplinary Review of Theory and a Call for Practice. Springer Science Reviews 2: 119–143. DOI: doi.org/10.1007/s40362-014-0021-3.
[3] Twohig-Bennett C., Jones A.P. 2018. The health benefits of the great outdoors: A systematic review and meta-analysis of greenspace exposure and health outcomes. Environmental Research 166: 628–637.
[4] Brymer E. i in. 2010. The Role of Nature-Based Experiences in the Development and Maintenance of Wellness. Asia-Pacific Journal of Health, Sport and Physical Education 2010 (1): 21–27. DOI: doi.org/10.1080/18377122.2010.9730328
[5] Bratman G.S. i in. 2015. The benefits of nature experience: Improved affect and cognition. Landscape and Urban Planning 138 (2015): 41–50. DOI: https://doi.org/10.1016/j.landurbplan.2015.02.005.
[6] Taylor A.F. i in. 2009. Is contact with nature important for healthy child development? State of the evidence. [w:] Spencer Ch., Blades M. [red.] Children and their Environments. Learning, Using and Designing Spaces. Cambridge University Press, ss 124–140. http://faculty.une.edu/cas/szeeman/GK-12/articles/FaberTaylorKuo2006.pdf.
[7] Louv R. 2016. Witamina N. Odkryj przyrodę na nowo. Wydawnictwo Mamania.
[8] Methorst J. i in. 2021. The importance of species diversity for human well-being in Europe. Ecological Economics 181: 106917. DOI: doi.org/10.1016/j.ecolecon.2020.106917.
[9] Everd i in. 2020. The role of ecosystems in mitigation and management of Covid-19 and other zoonoses. Environmental Science and Policy 111: 7–17. https://doi.org/10.1016/j.envsci.2020.05.017
[10] Mencwel J. 2020. Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa.
[11] Martyniuk D. 2022. Percepcja wartości przyrodniczych w gradiencie urbanizacji. Praca licencjacka pod opieką J. Kajzer-Bonk. Uniwersytet Jagielloński. [12] Skår, M. (2010). Forest dear and forest fear: Dwellers’ relationships to their neighbourhood forest. Landscape and Urban Plannning 98 (2), 110–116. https://doi.org/10.1016/j.landurbplan.2010.07.017.