Pszczoły samotne cz. 7 – zaloty
Poprzednia część serii o samotnicach – zobacz tutaj
Kolejna część serii o samotnicach – zobacz tutaj
To już klasyczny temat żartów, że „te sprawy” tłumaczy się dzieciom na przykładzie pszczółek. Co bardziej zaznajomione z tematem osoby wiedzą, że u pszczoły miodnej kopulacja jest dość niecodziennym i makabrycznym rytuałem: królowa w czasie lotu weselnego kopuluje z wieloma trutniami, przy czym w czasie kopulacji narządy samca zostają wyrwane z ciała i pozostają jako swego rodzaju „pas cnoty” w ciele samicy. Samiec po kopulacji niechybnie więc umiera, jednak to poświęcenie nie na wiele się zdaje, gdyż kolejny zalotnik po prostu przed przystąpieniem do dzieła usuwa pozostałości po poprzedniku – po czym skończy tak jak on. Aparat kopulacyjny ostatniego trutnia usuną z ciała królowej robotnice, po jej powrocie do ula. Samotne pszczoły mają zdecydowanie mniej brutalne zwyczaje, tutaj to samiec może kopulować kilka razy, a samica czyni to tylko raz, jednak obywa się bez ofiar śmiertelnych. Przyznam, że trudno byłoby mi samej wpaść na to, że zachowania związane z kopulacją mogą u samotnic być skomplikowane i wiązać się z jakimiś rytuałami godowymi. Na szczęście inni badacze mieli większą wyobraźnię i postanowili to sprawdzić.
U murarki ogrodowej jako pierwsze na wiosnę wygryzają się z gniazd samce. Mogą czekać na mające się dopiero pojawić dziewicze samice, kręcąc się koło gniazd, albo mogą też lecieć na pobliskie kwiaty i tam zajmować „terytoria”, które patrolują. Pomiędzy rywalami nie widać absolutnie żadnej agresji – terytoria mogą zachodzić na siebie, a samce nie bronią ich granic. Kiedy na horyzoncie pojawi się samica, samce lecą do niej na wyścigi, ale nawet tutaj trudno doszukać się śladów otwartej agresji: kiedy kilku samców jednocześnie dopadnie samicy, przepychają się na jej grzbiecie, usiłując zająć pozycję odpowiednią do kopulacji. Żadnego gryzienia rywali, po prostu przepychanki. Obserwowano sytuacje, kiedy samica w końcu odlatywała, pozostawiając z niczym wszystkich nieporadnych zalotników [1].
Kiedy samcowi uda się dopaść dziewiczą samicę i zająć właściwą pozycję na jej grzbiecie, zaczynają się dziać naprawdę ciekawe rzeczy. Na pozór sytuacja jest dość statyczna: pszczoły siedzą połączone. Jednak gdyby przyjrzeć się bliżej, można dostrzec, że samiec wcale nie siedzi sobie spokojnie. Przednimi nogami głaszcze samicę po oczach, a czułkami przesuwa po jej czułkach – a także wprawia swoje ciało w delikatne drżenie. Jak pokazano w eksperymentach, to właśnie na podstawie tych wibracji samica decyduje, czy przyjmie samca i pozwoli mu ze sobą kopulować, czy też zrzuci go z siebie i poleci szukać szczęścia z innym samcem. Jeżeli się zgodzi, samiec delikatnie zmieni swoją pozycję na jej ciele, zsuwając się nieco w tył, a w czasie kopulacji będzie bębnił czułkami po jej głowie (cóż, to ostatnie zdaje się być mało romantyczne) [2].
Samice decydują o przyjęciu bądź odrzuceniu zalotów samca między innymi na podstawie tego, jak energicznie wibruje (energiczniej znaczy lepiej, być może świadczy to o większej żywotności samca), chociaż w grę wchodzą też inne kryteria, na przykład zapach oraz wielkość ciała. Co ciekawe, rodzaj preferowanych wibracji różni się u murarek pochodzących z różnych regionów! W niezwykle sprytnie zaprojektowanym badaniu, obejmującym wprawianie samców w drgania o określonej częstotliwości przy użyciu przyklejanych im na grzbiet magnesików, pokazano, że samice pochodzące z Niemiec preferowały samców niemieckich niż pochodzących z Wielkiej Brytanii, i na odwrót [3]. Można powiedzieć, że pszczoły z tych dwóch krajów posługiwały się dwoma różnymi językami. Takie łatwe do przeoczenia preferencje mogą w dłuższej perspektywie prowadzić nawet do podziału na osobne gatunki.
Po kopulacji samiec ma do wykonania jeszcze jedną rolę – odbywa rytuał pokopulacyjny, dzięki czemu samica przestaje być atrakcyjna dla innych samców. Prawdopodobnie samiec znaczy ją zapachem informującym inne samce: „ta pani nie jest już dziewicą” [4]. A ponieważ przezorny zawsze ubezpieczony, to w drogach rodnych samicy zostawia zatyczkę, która wprawdzie nie jest stuprocentowo skuteczną blokadą przed kolejną kopulacją (około 2% samic robi „skok w bok” i kojarzy się z więcej niż jednym samcem), ale zapewnia przynajmniej większe szanse na to, że to jego plemniki będą pierwsze w wyścigu do zapłodnienia jaj [5].
W normalnej populacji murarki samców jest nieco więcej od samic, więc mimo że każdy może kopulować więcej niż raz, to w praktyce nie każdy samiec może liczyć na choćby jedną kopulację, a tylko mniejszości udaje się powtórzyć ten sukces z kilkoma samicami [1].
Justyna Kierat
—
Dr Justyna Kierat w maju obroniła (na Wydziale Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego) pracę doktorską, w ramach której badała rozmnażanie i rozwój murarki ogrodowej oraz innych pszczół i os samotnych. Oprócz tego rysuje, edukuje i prowadzi bloga Pod Kreską.
Przypisy:
1. Seidelmann 1999
2. Conrad i in. 2010
3. Conrad i Ayasse 2015
4. Seidelmann 2014
5. Seidelmann 2015