Jak rozmawiać o Puszczy przy świątecznym stole? [felieton]
Jak rozmawiać o Puszczy Białowieskiej przy stole, aby trzymać się ustaleń naukowych, a jednocześnie nie wdać się w bezproduktywną kłótnię z krewnymi i powinowatymi, których te ustalenia nie przekonują?
Wigilia już tuż tuż, a wraz z nią Polaków Rozmowy przy Świątecznym Stole. Czas dzielenia się opłatkiem, ale również poglądami, które oczywiście bywają rozbieżne, co prowadzi do dyskusji, a ta często zamienia się w kłótnię. Być może wśród licznych rozmów pojawią się też tematy związane z polityką ochrony przyrody, w tym kwestia działań Ministerstwa Środowiska i Lasów Państwowych w trzech leśnictwach okalających nasz najstarszy park narodowy. Jak rozmawiać o Puszczy Białowieskiej, aby trzymać się ustaleń naukowych, a jednocześnie – nie wdać się w bezproduktywną kłótnię z krewnymi i powinowatymi, których te ustalenia nie przekonują, i którzy mają odmienną opinię o tym, co i jak należy w Puszczy Białowieskiej robić?
O argumentach merytorycznych, opartych na badaniach tego unikalnego lasu, nie będziemy tu zbyt wiele pisać – szczegółowe informacje znajdziecie w innych miejscach na tej stronie, np. tutaj, tutaj, tutaj oraz tutaj. I to jest absolutna podstawa rzeczowej rozmowy o Puszczy – znać fakty i ustalenia naukowe. Sęk w tym, że, jak dowodzą badania z zakresu psychologii, rzeczowe i merytoryczne argumenty to wciąż za mało, aby przekonać twardego sceptyka. Co więcej, wykładanie samych argumentów, nawet solidnych i dobrze udokumentowanych, może zostać odebrane jako personalny atak wymierzony w integralność światopoglądu (poczucia tego, co jest ważne, co jest dobre) i spowodować okopanie się takiej osoby w dotychczasowej opinii. Choćby bardzo błędnej!
Problem bierze się stąd, że same argumenty merytoryczne nie uwzględniają, jak mówi neuropsycholożka dr Tali Sharot, “tego, co czyni nas ludźmi – czyli naszych emocji, pragnień, motywacji i ugruntowanych już wcześniej przekonań”. Jeśli wydaje się Wam to dziwne, zastanówcie się, na ile łatwo sami zmieniacie zdanie w sytuacji, gdy ktoś przedstawi Wam mocne argumenty podważające Wasz dotychczasowy pogląd na jakiś temat. Jeśli w takich sytuacjach czujecie ból i opór, warto pamiętać o tych emocjach: łatwiej Wam będzie zrozumieć Waszych rozmówców, a dzięki temu (choć może to wydawać się nieco paradoksalne) – być może nawet przekonać ich do zmiany zdania*.
Psycholog, dr Gleb Tsipursky, autor książki „The Truth-Seeker’s Handbook: A Science-Based Guide„, proponuje pewną strategię prowadzenia rozmów, których sedno stanowi spór o racje związane z wynikami badań naukowych. Nazywa ją EGRIP – skrót od angielskich słów: emotions, goals, rapport, information, positive reinforcement. Czyli emocje, cele, porozumienie, informowanie, pozytywne wzmocnienie (ECPIP). Przyjrzyjmy się tej strategii wraz z możliwymi przykładami odnoszącymi się do Puszczy Białowieskiej.
Emocje
Jeżeli napotykamy zaprzeczanie oczywistym faktom, np. negowanie danych uzyskanych podczas badań naukowych czy niewiarę w legalne dokumenty państwowe, możemy być praktycznie pewni, że stoją za tym silne emocje. Kluczem, jak pisze Tsipursky, jest wobec tego empatia. Zaczynamy zatem od próby zrozumienia, jakie emocje kierują naszym rozmówcą przy formułowaniu sądów. Może przygnębia go – lub wręcz przeraża – widok martwych świerków w Puszczy? Może boi się, że Puszcza zginie, jeśli leśnicy nie powstrzymają inwazji kornika?
A może nie chodzi tylko o Puszczę i ochronę przyrody? Może konflikt jest odbierany przez naszego rozmówcę jako część szerszych działań mających za cel wymuszenie zmiany jego dotychczasowego sposobu życia i światopoglądowych przekonań (“zaczyna się od Puszczy, a potem będą mówić mi co mam jeść i myśleć!”) Albo stosunek do Puszczy jest kwestią tożsamości i identyfikacji grupowej? Np. minister środowiska oraz dyrektor Lasów Państwowych w swoich wypowiedziach często wiążą kwestie zarządzania środowiskiem z patriotyzmem i wiarą, co wprawdzie spotyka się ze zdecydowanym sprzeciwem części konserwatywnych katolików, (w tym również duchownych), ale dla innych może być bardzo przekonujące.
Zapytajmy zatem o motywy: dlaczego ktoś uważa, że w Puszczy należy postępować jak się postępuje? Dlaczego ktoś wierzy, że jedne autorytety są warte wysłuchania, a inne są odrzucane? O co w tym konflikcie, według naszego rozmówcy, tak naprawdę chodzi?
Cel
Spróbujmy dowiedzieć się, jaka motywacja stoi za poglądami naszego rozmówcy. Co, jego zdaniem, ma zostać osiągnięte przez realizację obecnej polityki zarządzania tym lasem? Częstym argumentem jest “ratowanie Puszczy” rozumiane jako zachowanie stanu, gdzie piękne, zielone, proste drzewa rosną dumnie ku niebu. A może nasz rozmówca boi się, że powiększenie parku narodowego zmniejszy liczbę miejsc pracy na Podlasiu i ludzie zbiednieją lub stamtąd wyjadą? Albo obawia się, że spór o Puszczę to poligon, gdzie środowiska, które uważa za sobie wrogie testują taktyki i strategie walki, więc ustąpić tu nie wolno nawet na krok?
Porozumienie
Dajmy do zrozumienia, że nam też chodzi o zdrowy i piękny las, który będzie wizytówką kraju. Że rozumiemy, iż mieszkający tam ludzie chcą mieć dobre i fajne życie. Bo to chyba jasne, prawda? Że nie chcemy, aby cała Puszcza stała się niedostępnym rezerwatem pilnowanym przez zbrojną straż (oj, tak jest trochę teraz). Warto też podkreślić – zwłaszcza jeżeli nasz rozmówca jest konserwatystą – że Puszcza Białowieska to część polskiego narodowego dziedzictwa i również jako taka wymaga szczególnej ochrony – nie mniej niż krakowski Wawel czy odbudowane Stare Miasto w Warszawie (bo wymaga, o czym pisał m.in. Czesław Miłosz).
Informowanie
Teraz jest moment, kiedy wytaczamy naszą wiedzę, zgromadzoną dzięki godzinom czytania lektur i oglądania relacji na żywo z konferencji naukowych. Jeżeli chodzi o “zdrowy las” to wyjaśnijmy, że las jako taki na terenie Puszczy nie zginie. Świerk, na którym żeruje kornik drukarz, stanowi poniżej ⅓ drzew w Puszczy Białowieskiej (jego udział waha się w zależności od obszaru). Drzewa obumiejace w wyniku ataku kornika, to około 8% drzew w Puszczy i w skali lasu nie jest to dużo. Co więcej, w naszym klimacie jakaś forma lasu to naturalna i dominująca szata roślinna – nawet Pustynia Błędowska zarasta obecnie drzewami, gdy zmniejszył się wpływ człowieka! Poinformujmy, że wiatrołomy, spalenia od pioruna czy masowe ataki pasożytów drzew to naturalne zdarzenia przytrafiające się w lesie. Między innymi po to powołuje się parki narodowe i inne obszary chronione, żeby obserwować i badać takie zjawiska. W lasach zawsze były fragmenty z martwym drzewostanem – spalonym, podtopionym czy porażonym pasożytami. Na tyle często, że wyewoluowały owady, rośliny, grzyby i inne organizmy, które z tego korzystają i dzięki temu istnieją (więcej na ten temat m.in. tutaj, tutaj i tutaj).
Wyjaśnijmy zatem, że “las martwych drzew” to nie żadna katastrofa ekologiczna. Po pierwsze, obszar pokryty martwymi drzewami to wciąż żywy las, a nie pogórnicza hałda, i w dodatku – obszar przyrodniczo bardzo cenny. Tym bardziej, że nasza gospodarka leśna rzadko pozwala na coś takiego jak gnijące kłody czy wypróchniałe kikuty, więc wiele organizmów związanych z martwym drewnem nie ma szans na przetrwanie w lasach “urządzonych”). Po drugie, w lesie zróżnicowanym gatunkowo i wiekowo – jak Puszcza Białowieska – takie obszary stanowią jedynie fragmenty całości; w niedalekim sąsiedztwie drzew obumarłych z powodu kornika zawsze znajdziemy żywe i zdrowe młode świerki lub drzewa innych gatunków. Warto też dodać, że przywrócenie stanu “przed kornikiem” po prostu nie jest możliwe. Według współczesnej wiedzy ekologicznej, las nie jest układem statycznym, ale dynamicznym – nawet przy stałych warunkach klimatycznych pokrycie gatunkami drzew będzie się zmieniać w czasie.
Co do obaw o miejsca pracy i gospodarkę: okołobiałowieskie nadleśnictwa nie przynoszą Lasom Państwowym zysku. Miejsca pracy w gospodarce leśnej na terenie cennym przyrodniczo mają ograniczone możliwości wzrostu, bo działalność ta jest regulowana dość ściśle państwowymi przepisami. Ponadto, postępuje mechanizacja pracy w lesie – harwerstery, używane do niedawna w Puszczy, zastępują pracę całego zespołu drwali i wykonują ją szybciej i bezpieczniej dla ludzi, choć wszyscy mamy nadzieję, że harwestery w Puszczy więcej się nie pojawią. Należy przy tym pamiętać, że nadleśnictwa i zakłady usług leśnych tak naprawdę stanowią niewielki procent rynku pracy w powiecie hajnowskim, gdzie znajduje się Puszcza Białowieska (łącznie nadleśnictwa zatrudniają około 150 osób). Gdy porówna się tę liczbę z zatrudnieniem w branży turystycznej, to widać, że turystyka daje lokalnym mieszkańcom więcej korzyści. Same białowieskie hotele zatrudniają więcej osób niż nadleśnictwa.
Nowy, obserwowany w regionie trend pokazuje, że las nadal daje ludziom pracę, ale o innym charakterze – w branży turystycznej – korzystają kwaterodawcy, restauratorzy, przewodnicy, bryczkarze. Turystyka generalnie w całej Polsce rośnie jako branża gospodarki.
We wsiach okalających Białowieski Park Narodowy poprawa poziomu życia wynikła z obsługi ruchu turystycznego jest zauważalna gołym okiem. Jednocześnie, realnym i postępującym problemem jest wyludnianie się gmin okołopuszczańskich – starzenie się mieszkańców i odpływ młodych ludzi. Emigracja z terenów wiejskich do wciąż rosnących miast jest zjawiskiem globalnym, ludzie wyjeżdżają z terenów wiejskich w poszukiwaniu lepszego życia i wyższych zarobków, jakie proponują rozwijające się miasta. Dlatego coraz częściej lokalni pracodawcy muszą sprowadzać pracowników zza wschodniej granicy – z Ukrainy i Białorusi. Procesy te są jednak niezależne od działań w zakresie ochrony przyrody, następują w całym kraju oraz Europie.
Co do “pogonienia ekoterrorystów” – działacze organizacji pozarządowych i naukowcy zaangażowani w ochronę Puszczy Białowieskiej nie stawiają wspólnych postulatów politycznych innych niż ochrona tego unikalnego lasu. W pozostałych kwestiach są często wręcz podzieleni. Na przykład akcje Greenpeace, największej z organizacji pozarządowej zaangażowanej w spór o Puszczę, skierowane przeciw GMO i energii atomowej, spotykają się ze sprzeciwem sporej części naukowców badających zmiany klimatu i problematykę zrównoważonego rozwoju przy rosnącej populacji ludzkiej. Kwestie ideologiczne podnosi zwykle sam minister środowiska, prof. Jan Szyszko. Liczni przedstawiciele organizacji ekologicznych i naukowcy są raczej zirytowani mieszaniem kwestii religijnych i politycznych w tę debatę, bo kwestie Puszczy zupełnie nie muszą charakteru sporu politycznego. Najważniejsza inicjatywa ostatnich kilkunastu lat, dotycząca ochrony Puszczy Białowieskiej, opracowana później przez powołany do tego zespół naukowców, leśników i lokalnych samorządowców, wyszła od Lecha Kaczyńskiego, gdy sprawował on urząd Prezydenta RP. Niestety, utknęła ona w Sejmie, również tym zdominowanym przez PO-PSL.
Ochrona Puszczy – co pokazuje jej zakres wypracowany przez zespół działający przy prezydencie Lechu Kaczyńskim oraz wniosek re-nominacyjny zaproponowany przez Polskę i przyjęty przez UNESCO – nie jest ani lewicowa, ani prawicowa. Co więcej, pierwotna puszcza to też dziedzictwo kulturowe Polski. Ważną część polskiej sztuki stanowią odniesienia do przyrody. Od przedchrześcijańskich motywów czortów mieszkających w starych drzewach, przez Czarnoleską Lipę pióra pioniera polskiej poezji, Jana Kochanowskiego, przez opisy kniei litewskiej w “Panu Tadeuszu”, do zachwytów nad Tatrami dwudziestowiecznych twórców krakowskich. Bez zachowania miejsc pierwotnej przyrody, takich jak Puszcza Białowieska, młodzi Polacy i Polki będą tracić kontakt również z Polską sztuką, którą naturalne zjawiska inspirowały. Będą wciąż przeskakiwać te “nudne opisy przyrody” leśnych kniei i uroczysk, bo nie będą ich rozumieć, nie umiejąc odnieść ich do znanej im rzeczywistości.
Pozytywne wzmocnienie
Być może uda nam się przekonać rozmówcę do naszych racji, albo chociaż zasiać niepewność w jego dotychczasowych przekonaniach? Jeśli tak się stanie, to broń Boże, nie popadajmy w triumfalizm! Nie kończmy rozmowy zdaniem “a nie można było tak od początku?”. Nasz rozmówca nie tylko zmienił zdanie, ale być może dokonał, w jakimś stopniu, przeobrażenia swojego światopoglądu – rezygnując z negowania faktów w imię ideologii (jeśli takie było źródło jego poparcia dla “ratowania” Puszczy przez wycinanie drzew kornikowych). Doceńmy ten fakt w rozmowie – niech nasz współbiesiadnik znajdzie satysfakcję w głębszym zrozumieniu problemu niż miał zanim zasiadł do świątecznego stołu.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Autorzy: dr Piotr Bentkowski, dr Zofia Prokop
Współpraca: dr Anna Kujawa, dr hab. Krzysztof Kujawa, mgr Joanna Łapińska
* W książce “Difficult conversations. How to discuss what matters most”, Douglas Stone, Bruce Patton i Sheila Heen z Wydziału Prawa Uniwersytetu Harvarda i Harvard Negotiation Project piszą tak:
“Paradoks polega na tym, że próby zmienienia kogoś rzadko przynoszą oczekiwany efekt – natomiast zaangażowanie kogoś w rozmowę, której celem jest zrozumienie się nawzajem, często prowadzi do zmiany. Dlaczego? Ponieważ, kiedy staramy się kogoś zmienić, mamy większą skłonność do atakowania jego punktu widzenia, a mniejszą – do słuchania. Takie podejście zwykle skłania rozmówcę raczej do reakcji obronnej, niż do otwartości na wzięcie pod uwagę nowych informacji. Ludzie są bardziej skłonni do zmiany zdania, gdy czują się zrozumiani, wysłuchani, i respektowani. Są bardziej skłonni zmienić zdanie, kiedy nie próbujemy ich do tego przymusić.”